piątek, 27 grudnia 2019

Epitafium i technologia.

Dzisiaj na bardzo smutno.

Agnieszkę znałem bardzo długo. Była HR-ką w mojej starej firmie, potem była HR-ką w kolejnej firmie, którą razem tworzyliśmy od podstaw i ściągnęliśmy ją wtedy do siebie. Co więcej, po dłuższej znajomości okazało się, że była również HR-ką w firmie, w której pracował na kilka lat przed śmiercią mój ojciec. Dowiedziałem się o tym w ciekawy sposób. Już po tym jak przez kilka miesięcy pracowaliśmy razem, a Agnieszka pomagała mi przy rekrutacji pracowników do mojego nowo powstającego zespołu, zdarzyło się, że akurat wychodziliśmy razem i zaproponowałem, że ją podwiozę. Gadaliśmy tam sobie o jakiejś dupie Maryni i w pewnym momencie Aga wypala: 

- Niedzielak. Jak ja Ciebie tak słucham... to jak bym Kazka słyszała! 

Trochę się zdziwiłem i w pierwszej chwili do mnie to nie dotarło. Jakiego Kazka? O czym ona mówi?

Dopiero po czasie, kiedy to Agnieszka wpatrywała się we mnie jak szpak w gnat i czekała na reakcję, wyjaśniła:

- Twojego starego głąbie. Pracowałam z nim w Neste. 

Przyznam, ze zdębiałem, ale nieco misiem klapka otworzyła w głowie. Po powrocie do domu przejrzałem stare zdjęcia ojca z jego firmy. I o proszę... tu Agnieszka... tam Agnieszka... i potem sobie przypomniałem, że nie raz o niej opowiadał, jaką to ma zajebistą, porypaną i niesamowitą koleżankę w pracy. Bo taka była. Zawsze taka była. 

Zasadniczo korpoludki twierdzą, że osoby na stanowisku HR nie mają ludzkich uczuć. I tu im należy współczuć, bo nie znali Agnieszki. 

Po tym jak odszedłem z ostatniej firmy, w której pracowaliśmy razem, nasze drogi się nieco rozeszły, ale nadal utrzymywaliśmy co jakiś czas kontakt. Już na innej stopie. Wiem, że założyła firmę. Ja się przebranżowiłem. I wszystko było fajnie, bo wiedziałem, ze gdzieś tam jest i kwitnie i radzi sobie, bo zawsze tak było. 

Aż do dzisiejszego południa, kiedy to mój były pracownik napisał do mnie info, że Agnieszka zmarła wczoraj w nocy. Nadal w to nie wierzę...

I chociaż to jest nieco przerażające, ale FB pozwolił mi dzisiaj dotrzeć do ludzi, których mógłbym w tej sytuacji nieco pominąć... ale mam nadzieję, ze dotarłem do wszystkich, którzy Agnieszkę znali i cenili... 

I na koniec taki autentyk z Agnieszką:

PolCard przechodził poprzez lata wiele zmian i właścicieli. Nastaje nowy hamerykański właściciel i nowy polski prezes z ich namaszczenia. Korpoludki nie wiedzą jeszcze co będzie i co ich czeka. Atmosfera nieco napięta. Nowy prezes sobie szybko pomyka pomiędzy openspejsami... mija szybko Agnieszkę... a Agnieszka odwraca się za nim i krzyczy:

- A DOKĄD TAK SZYBKO POPIERDALACIE PREZESIE???

I taką chcę ją zapamiętać... i jak znam życie. właśnie się śmieje razem z moim ojcem w najlepsze z jakiegoś jego kolejnego, czy też mojego... żenującego żartu prowadzącego...

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz